w , ,

Nic nie zapłacę za dobrą pracę!

Warto w tym czasie skorzystać z usług konsultantów Zielonej Linii. Dlaczego? Przede wszystkim ze względu na oszczędność czasu i energii, a nawet dodatkowego stresu, jaki często wiąże się z oczekiwaniem w długich urzędowych kolejkach.

Marzenia petenta i rzeczywistość urzędu

Mimo iż brzmi to dość paradoksalnie, istnieje grupa osób, które są zdolne zapłacić za to, aby mieć zatrudnienie. Gdy weźmiemy pod uwagę, ile kosztuje nas napisanie, złożenie dokumentów, poświęcony czas czy pieniądze na dojazdy, okaże się, że szukanie pracy to całkiem kosztowne zajęcie…

Teoretycznie można też udać się do urzędu pracy, gdzie część pracodawców nadal sukcesywnie zgłasza zapotrzebowanie na określone grupy pracowników. Większość firm jednak decyduje się na wybór innej drogi zgłaszania deficytu pracowników.

W przypadku osób, które są zarejestrowane w urzędzie, istnieje możliwość częstego udawania się do PUP w celu uzyskania informacji na temat ostatnio dodanych ofert. Wiąże się to jednak z dodatkowymi kosztami, choćby kosztami dojazdu i poświęconego czasu.

Projekt infolinii urzędu pracy, czyli Zielonej Linii, powstał po to, by spełnić oczekiwania klientów, nie tylko tych, którzy są zarejestrowani w powiatowych urzędach pracy. Wystarczy zadzwonić pod numer 19524, pod którym uzyskamy informacje dotyczące zarówno ofert z urzędu pracy, jak i wszystkich ofert aktualnie dostępnych w Internecie, wyselekcjonowanych przez konsultanta na nasze życzenie. Jaki jest koszt takiej usługi? Wynosi on tyle, ile zapłacimy za połączenie lokalne. Jeśli ma to być cena za znalezienie dobrej pracy, kto zechce odrzucić taką ofertę? Na zapłatę rachunku telefonicznego stać większość osób, gorzej jeśli status bezrobotnego przylgnął do osoby zwolnionej z pracy na dłużej. Wraz z pieniędzmi często kończą się perspektywy i znika dobry nastrój. Warto w takim momencie wziąć się w garść i zacząć działać naprawdę aktywnie i efektywnie.

Jak szukają pracy specjaliści?

Parafrazując tytuł artykułu, można śmiało wpleść w usta menedżera czy wykwalifikowanego w danej branży pracownika zdanie: „Zapłacę za dobrą pracę”. Zazwyczaj wynika to z tego, iż jest to dla osób dobrze wykwalifikowanych inwestycja wysoko opłacalna – jeśli już zdobędą intratną posadą, są w stanie wiele zarobić. W rzeczywistości niełatwo jest znaleźć dobrą pracę. Osoby, które są specjalistami w konkretnej branży, rzadko korzystają z usług urzędu pracy, gdzie dostępne oferty pracy niejednokrotnie znacznie odbiegają od oczekiwań wysoko wykwalifikowanej kadry.

Mimo iż urząd pracy często może kojarzyć się menedżerom niezbyt korzystnie (z kolejkami, długim oczekiwaniem i brakiem perspektyw), to jednak stosunkowo chętnie sięgają po słuchawkę, by zapytać o oferty pracy na infolinii urzędów pracy, czyli Zielonej Linii.

– Jesteśmy po to, aby odczarować wizerunek urzędów pracy – mówi Agnieszka Jastrzębska, jedna z konsultantek pracujących w Zielonej Linii. – Chcemy zerwać z typową wizją urzędnika skrępowanego regułą urzędową i przepisami, postrzeganego stereotypowo. Chcemy, by nasz klient poczuł, że jest obsługiwany przez kompetentną i rzetelną osobę – kontynuuje pani Agnieszka.

Taka polityka infolinii rzeczywiście działa. – Naszymi klientami są przede wszystkim osoby szukające pracy. Zazwyczaj są to osoby wykształcone, które mają ściśle określone wymagania. Regularnie dzwonią do nas osoby szukające pracy w branży budowlanej (kierownicy budowy), a także biurowej czy pracy za granicą – podkreśla konsultantka.

Koszt połączenia z Zieloną Linią wynosi tyle samo, co połączenie lokalne, a komfort bez ruszania się z domu i miła obsługa – bezcenne, jak głosi reklama innej firmy. Może jednak coś w tej cenie za pracę jest? Zdecydowanie bowiem łatwiej i szybciej jest sięgnąć po słuchawkę niż stać w kolejkach, tym bardziej że zazwyczaj „kolejkowiczów” jest kilkakrotnie więcej niż obsługujących ich pracowników w urzędzie.

Co oprócz ofert pracy?

Infolinia urzędu pracy, czyli Zielona Linia, nie powstała jednak tylko w celu informowania o ofertach pracy. Zakres jej działania jest znacznie szerszy. –Tłumaczymy naszym rozmówcom, jakie mają złożyć wnioski, na jakie dotacje czy formy pomocy mogą liczyć, rejestrując się w urzędzie. Wiele osób po prostu kompletnie nic nie wie na ten temat – tłumaczy nam Agnieszka Jastrzębska. – Staramy się pomóc osobom, które do nas dzwonią, ponieważ mamy świadomość, że są to zazwyczaj ludzie w bardzo trudnej sytuacji życiowej – dodaje konsultantka.

Rzeczywiście, osoby poszukujące pracy to jedna z największych grup osób, jakie dzwonią na Zieloną Linię. Niemałe grono dzwoniących stanowią także pracodawcy – ludzie zazwyczaj zapracowani, którzy chcą powiększyć swoją firmę, uzyskując na ten cel dodatkowe środki albo po prostu ubiegać się o dofinansowanie szkoleń dla swoich pracowników, ale nie wiedzą, jak to wygląda w praktyce. Żądają konkretów i liczą na fachową obsługę, a uzyskując to, często wracają i stają się stałymi klientami infolinii.

Uśmiech nie tylko w głosie

Niewiele jest miejsc, w których można poczuć się szanowanym, docenianym i kompletnie obsłużonym, bez podtekstu handlowego.Warto więc jest wspierać takie projekty jak Zielona Linia, przede wszystkim dlatego, że jest to jedno z nielicznych miejsc, gdzie osoba, która dzwoni, może poczuć się obsłużona kompetentnie i miło, nie stając się przy tym użytkownikiem lepszego pakietu telewizyjnego czy abonamentu.

– My nie sprzedajemy usług, my tylko informujemy, a nasza informacja to w zasadzie jedyny, ale za to cenny towar, zwłaszcza dla osób, które jej potrzebują – zapewnia Agnieszka Jastrzębska.

Joanna Niemyjska (Zielona Linia )

Avatar photo

Napisane przez Joanna Niemyjska

Zdalna praca oczami pracowników

Koniec z nietrafionymi prezentami, czyli kilka słów o świątecznych zakupach